Wstęp
Jeśli nie jesteś tu pierwszy raz to wiesz, że znalazłem aparat pasujący mi do codziennego fotografowania i podróżowania, jest to Sony A7C. Niedawno w lini małych aparatów Sony z pełnoklatkową matrycą pokazały się dwa nowe modele, następca A7C czyli A7CII oraz A7CR o rozdzielczości 61mpx. Dzięki Maciejowi Suwałowskiemu aka Magicowi i Sony Polska miałem okazję sprawdzić A7CII fotografując nim cały dzień w czasie pobytu w Berlinie. Poniżej moje przemyślenia oraz co najważniejsze zdjęcia wykonane tym aparatem.
Sony A7CII zmiany względem A7C
Bryła aparatu nie została bardzo zmieniona. Nadal mamy do czynienia z kompaktowym body z wizjerem z boku. Aparat zyskał jednak trochę usprawnień. Na pewno wielu ucieszy dodatkowe kółko nastaw pod spustem migawki, tak jak mają więksi bracia. Kółko ekspozycji jest teraz w pełni programowalne i można na nim ustawić np zmianę ISO. Przyjemniej się nim teraz kręci, ale nie mamy na nim teraz podziałki ekspozycji co lubię w poprzedniku. W A7CII dostajemy też ciut większy grip oraz przełącznik film/foto. Zmienił się również sposób uruchamiania aparatu. Potrzebowałem chwili, żeby się do tego przyzwyczaić, ale ma to chyba sens.
Nowa generacja aparatów Sony wyposażona jest w nowe menu. Nie inaczej jest w A7CII. Muszę przyznać, że nigdy nie miałem problemów z menu w Sony (więcej miałbym do zarzucenia temu w Fuji), ale ponieważ aparaty mają coraz więcej ustawień to i menu musi ewoluować. Moim zdaniem jest jeszcze lepiej.
Największa zmiana zaszła jednak w systemie ustawiania ostrości. Autofocus wyjęty jest z Sony A7RV. Mamy więc nie tylko real time AF czy wykrywanie oka, ale również wykrywanie obiektów przy pomocy AI, a to dzięki dedykowanemu temu osobnemu procesorowi. Działa to tak, że jak AF wykryje oko, a osoba się w międzyczasie odwróci, to mimo to nadal wykryje głowę i nie przeszkodzą w tym napotkane przeszkody jak np. gałęzie. Świetna sprawa przy portrecie. Natomiast przy zdjęciach z podróży czy streetowych nie czułem kolosalnej różnicy w działaniu AF. Nastąpiła jednak poprawa w działaniu autofocusa w trybie AF-S. Działa bez zająknięcia nawet na f16. Co nie do wiary, ale jest jeszcze lepiej.
Mnie najbardziej ucieszyło, że aparat działa teraz dużo bardziej responsywnie i dużo szybciej się uruchamia. Wizjer jest tej samej wielkości jak w A7C, ale wydaje się nieco wyraźniejszy. Nadal mamy jeden slot na kartę pamięci SD.
Są też duże zmiany przy filmowaniu, ale nie czuję się na tyle kompetentny, żeby je omawiać.
Sony A7CII – Jakość zdjęć
Aparat został wyposażony w matrycę znaną z A7IV. Dostajemy 33 mpx sensor, co jest przyjemną rozdzielczością, bo zapewnia większą szczegółowość, ale też nie zapycha za bardzo dysków. Zdjęcia są teraz bardziej szczegółowe i aparat bardzo dobrze radzi sobie na wysokich czułościach. Rozpiętość tonalna też jest na bardzo wysokim poziomie. Pliki dobrze się obrabia, a kolory są przyjemne.
Podsumowanie
Seria A7C wraz z A9 to moje dwie ulubione linie aparatów Sony. Widać, że firma cały czas ulepsza aparaty i idzie w dobrym kierunku. Sony A7CII fotografowało mi się tak samo dobrze jak jego poprzednikiem. Aparat jest mały i nie rzuca się w oczy. Jego waga nie przeszkadza i pozwala skupić się na przyjemności fotografowania. Wraz z obiektywem Sony Zeiss 35mm 2.8 stanowią świetny duet do podróży i codziennych zdjęć, ale nie wątpię, że aparat świetnie się sprawdzi również przy bardziej zaawansowanych zleceniach. Wszystkie zdjęcia z Berlina wykonane zostały opisywanym aparatem z obiektywami Sony Zeiss 35mm 2,8 i Viltroxem 85mm 1.8.