Nie będę ukrywał, że mam słabość do obiektywów Voigtlander. Są pięknie wykonane, stylowe i mają ciekawy obrazek. Co prawda nie miałem niestety do czynienia ze wszystkimi, ale te które przeszły przez moje ręce bardzo mi się spodobały.
Nokton 35mm 1.2 SE – Pierwsze wrażenia i budowa.
Nie inaczej było i tym razem Nokton 35mm 1.2 SE to bardzo świeża konstrukcja, swoją premierę miał w marcu. Od razu po wyjęciu z pudełka czuć, że ma się do czynienia z obiektywem z duszą. Przyjemnie ciężki, ale nie za bardzo (410g), zwarty, nie za wielki. Pierścień ostrości chodzi cudownie, tak samo dobrze, z wyraźnym skokiem działa pierścień zmiany przysłony. Tym razem miałem do czynienia z obiektywem z natywnym mocowanie do Sony, więc w wizjerze widać było ustawioną aktualną przysłonę oraz parametry są zapisywane w Exifie.
Nokton 35mm 1.2 SE – Jakość zdjęć
Obiektyw jest wystarczająco ostry od 1.2, chociaż w przypadku tej przysłony złapanie ostrości w punkt nie jest aż tak bardzo proste i stąd w moim odczuciu jest to taka przyjemna miękka ostrość. Od przysłony 1.4 jest już bardzo ostro. Rozmycie ma ciekawe, ale nie aż tak bardzo jak Nokton 35mm 1,4 i co mnie bardzo smuci nie jest tak łatwo uzyskać na nim flarę. Lubi niestety pokazać aberracje chromatyczną, ale szybka korekta w LR i jej nie ma.
Podsumowanie
Z jednej strony fajnie jest mieć możliwość użycia przysłony 1.2, z drugiej strony jednak od obiektywu manualnego wymagam więcej charakteru i magii. Z Voigtlanderowych 35-tek Nokton Classic 35mm 1,4 II SC pozostaje moim ulubieńcem.
Piekny bokeh!
Wspaniałe prace! Ciekaw jestem różnic w porównaniu z Voigtlander 35mm/1:2,0 Ultron aspherical VM. Ten jest mniejszy i bardziej vintage style.
Dzięki wielkie! Mam porównanie do Voigtlandera 35mm 1,4 SC i ten to dopiero jest vintage style, wspaniały!
Legendarne szkiełka, chętnie bym kilka przytulił 🙂